Dlaczego dziergam na drutach? Manifest dziewiarski
Pytasz, dlaczego dziergam na drutach. Że to takie staroświeckie, anachroniczne i ile cierpliwości trzeba, by coś w końcu z tego migania drutami powstało…
Dziergam, bo cierpliwości we mnie za grosz, a spokój burzą mi regularnie niesprawiedliwości tego świata.
Dziergam, żeby nie oszaleć, nie dać się stresowi, który pragnie zawładnąć mym umysłem niepodzielnie i by nie robić krzywdy innym. Bo w spokojnym rytmie stukających o siebie drutów i przesuwających się oczek, mój mózg przestaje szaleńczo produkować kolejne zatrute myśli i zaczyna działać tylko tu i teraz, a opanowaniem i skupieniem dorównuję mnichom zen. Dzierganie to terapia i medytacja, którą z miłością aplikuję swej duszy.
Dziergam, bo zniszczyć coś jest bardzo łatwo, a zbudować trudniej.
Dzierganie pozwala mi tworzyć rzeczy nie tylko piękne, lecz i użyteczne, więc na polu budowania wygrywam podwójne. I dla odmiany, w świecie pełnym wirtualnych tworów, dobrze jest czasem stworzyć coś namacalnego, co odzwierciedla mój charakter i wyobraźnię i nie rozpadnie się po jednym sezonie.
Dziergam, bo gdy to robię, przed oczami staje mi obraz mojej matki i babki i długi szereg kobiet sięgający średniowiecza.
Dziergały siedząc w kuchni i gotując obiad dla rodziny lub czuwając nas spokojnym snem dziecka. Dziergały, bo nieprzyzwoicie było siedzieć z próżnymi rękoma. I czuję więź z wszystkimi moimi poprzedniczkami, które wiedziały, iż świat trzyma się w posadach dzięki temu, że ktoś wykonuje miliony tych drobnych i niezauważanych na co dzień czynności.
Dziergam, bo dumą napawa mnie świadomość, że z dwóch patyków i kłębka nici potrafię wyczarować coś, co ochroni mnie przed chłodem, a może i sprawi, że będę wyglądać atrakcyjniej.
Wiedziałeś, że dzierganie to umiejętność, która może ci uratować życie w postapokaliptycznym świecie? 😉
Dziergam, bo dzierganie sprawia, że bardziej empatycznie patrzę na świat i realniej oceniam rzeczywistość.
Wiem, ile pracy trzeba włożyć, by powstało coś do ubrania. Trudniej mi teraz wejść do sklepu i za grosze kupić odzież produkowaną przez wyzyskiwanych ludzi z Azji.
Dziergam, bo to czyni mnie wyjątkową i pozwala realizować własne pomysły, choćby były i głupie.
Tak, przymiotnik „kreatywny” nie jest zarezerwowany dla dyrektorów agencji marketingowych. Twórczym możesz być nawet supłając włóczkę i czuć się jak najlepszy projektant mody.
Dziergam, bo lubię zapach wełny i dotyk tych wszystkich cudownych, luksusowych, kolorowych włókien, z których robi się włóczki.
Lubię, gdy oczka miękko przesuwają się pod palcami. Głaskałeś kiedyś alpakę?
Dziergam, bo dzierganie wymaga ode mnie ciągłej nauki i z każdą nabytą umiejętnością wzrasta moje poczucie wartości.
I tak bez końca. Samodoskonalenie wcale nie jest przereklamowane, spróbuj kiedyś.
I nade wszystko – dziergam, bo lubię, mój przyjacielu i czuję się wtedy szczęśliwa 🙂
-
O właśnie ostatnie zdaniejest najważniejsze: bo lubię i jestem szczęśliwa ? a przy okazji co to za włóczka na zdjęciu ?
-
Pięknie to ujęłaś!
-
jak dobrze, ze potrafisz ubrać w słowa to co niejednej dziewiarce chodzi po głowie – podpisuje się obiema dziergającymi łapkami 🙂
-
Podpisuję się pod Twoimi słowami w pełni, na 100%. Mam tak samo. Załapałam bakcyla jakieś 10 lat temu i choć bywały przerwy w dzierganiu teraz, gdy mam trochę więcej czasu nie wyobrażam sobie już bezczynności przed telewizorem. Dzierganie sprawiami wiele satysfakcji, noszę rzeczy, których nie kupi się w sieciówkach. Moje ego jewt też zaspokojone, miło słyszeć pochwały i zachwyty. Miło czytać blog kogoś kto podobnie myśli i czuje. Gorąco pozdrawiam.
-
Pieknie to ubrałas w słowa. Ja dziergam z tychże samych powodów plus …. mam skłonności do uzależnień i choć jeszcze nie poparłam przez to w straszne kłopoty wole swoje uzależnienie przywiązać do włóczek, bo mam z tego wiele satysfakcji i czuje sie bezpieczna
-
Nie ujęłabym tego lepiej 🙂 podpisuję się obiema rękami z drutami. Sploty rozplątują myśli i dają szczęście. Ja też sobie nie wyobrażam kupowania swetrów czapek czy szalików w sklepie.
-
Sama prawda. Nic dodać nic ująć. Pozdrawiam.?
-
Poetycko, ale dosadnie! Ty o mnichach zen, a ja zawsze o paciorkach różańca myślę, w kontekścię wyłączania się od rzeczywistości i medytacji przy drutach. A czy cierpliwe robienie swetra, a później jego prucie, to nie jak tworzenie mandali? No nie, mandala od początku przeznaczona do zniszczenia… Pięknie o naszej pasji napisałaś.
-
Poza wszystkimi wymienionymi (zwlaszcza to poczucie lacznosci z poprzedniczkami jest u mnie bardzo silne) dziergam dlatego, ze to najlepsze remedium na poczucie ze twoje zycie to totalny chaos a ty nie umiesz nad tym zapanowac. Dzierganie bardziej niz cokolwiek innego nauczylo mnie, ze jesli bede wytrwale dostawiac oczko do oczka to zdolam dokonczyc to co zaczelam, i ze w sumie nie jest zlym pomyslem zaczac od malych rzeczy w probach zapanowania nad chaosem. (Zebym sie tylko jeszcze nauczyla profesjonalnie wykanczac dzianiny, no ale to juz inna para kaloszy).
Dziergam bo lubie sama technologie w to zamieszana. (naprawde jestem tym co po angielsku nazywa sie process knitter, nie mam zadnych problemow z wydawaniem innym moich udziergow).
I dziergam dlatego ze chce robic piekne rzeczy nawet jesli nikogo innego to nie obchodzi.
-
Właśnie ta mama, babcia i inne kobiety z rodziny…Nie wyobrażałam sobie, że mogę NIE robić ;). Wszystkim rękodzielniczkom uściski.
Katarzyna -
Ja dziergam bo chcę pokazać, że można żyć inaczej. Na drutach i szydełku robiła moja prababcia, babacia, moja mama i ja nie mam robić? Jak to? 🙂 Nie wyobrażam sobie życia bez zainteresowania. Jak własne dziecko nauczyć, że ma odnaleźć pasję… skoro rodzice jej nie mają?
-
Świetny tekst! Podpisuję się wszystkimi łapkami ( z szydełkiem w co najmniej jednej z nich). Pozdrawiam serdecznie. 🙂
-
No Kochana Herbi, lepiej tego ująć nie mogłaś 🙂 Dla mnie to też jest szczególny sposób medytacji, gdyby nie te druty to musiałabym chodzić do psychoanalityka , a tak to trochę zaoszczędzę;). Jak jestem wkurzona, to muszę sobie parę rządków przerobić. Denerwuje mnie tylko podejście innych ludzi do dziergania, bo ludziom się wydaje, że to takie ogłupiające zajęcie. Nie mają pojęcia, że odwrotnie, że to rozwija, uczymy się wielu nowych rzeczy itd. ” ale jak to? siedzisz w domu i robisz na drutach ? jak stara babcia, to już nie masz nic lepszego do roboty ? ” i jeszcze ” nie wyciągaj tych drutów bo wstyd” – słowa mojej mamy, jak będąc z nią w przychodni wyciągnęłam druty ;))))
-
Dziergam, bo nie umiem bezczynnie wypoczywać.
-
Bardzo pięknie napisałaś :-). Prawdziwie. Mnie by aż tyle argumentów do głowy nie przyszło, ale zgadzam się z każdym który wymieniłaś :-).
-
Pieknie to ujelas.Podpisuje sie pod tym .Kocham dziergac- to jest moj swiat.Pozdrawiam serdecznie
-
Oprócz tych wszystkich odpowiedzi, które tak pięknie i wyczerpująco opisałaś dodam jedną, która może nie przyszła mi do głowy natychmiast, dopiero po jakimś czasie. Otóż dzierganie pomogło mi wyleczyć się z perfekcjonizmu. (Po co leczyć się z perfekcjonizmu to już temat na dłuższe wywody.) Oczywiście to nie jest tak, że dziergam niedbale i że się nie staram, jednak potrafię sobie wybaczyć drobne błędy i przejść nad nimi do porządku dziennego. Kiedyś tak nie było, zdarzało mi się pruć wiele centymetrów kwadratowych dzianiny, bo gdzieś tam wcześniej zrobiłam nie takie oczko… Z ciekawostek – ponoć andyjscy Indianie zawsze popełniali celowo widoczny błąd – uważali, że tylko dzieła bogów mogą być idealne.
Komentarze