raglanowy zwyklak, czyli jak wygrzebać się z czarnej dziury
Tematem postu jest raglanowy zwyklak, ale najpierw winna Wam jestem wyjaśnienie, dlaczego tak długo nie było mnie na blogu i dlaczego Herbimania nagle przestała nawijać w formie newslettera. W sumie, to nie wiem, jak o tym napisać. Bo nie stało się nic szczególnego, żadnych dramatów, spektakularnych katastrof itd.
Po prostu pewnego dni wstałam i jakoś nie miałam ochoty dziergać, ani projektować, ani pisać o tym, ani rozmawiać. I z każdym kolejnym dniem ten brak ochoty się wzmacniał.
Może to lato, może fakt, że zaczęłam wreszcie mierzyć się ze swoimi różnymi lękami i problemami psychicznymi i po prostu nie byłam w stanie skupić się na niczym innym. Minęło parę miesięcy i powoli dzierganie znów odnajduje drogę do mojego serca. Zaczęłam kończyć UFOki zalegające szafę. Trochę częściej zaglądam na Facebooka i próbuję ogarnąć, jak to się stało, że moja grupa: Dziana Banda rozrosła się do prawie 4000 osób (!). Od końca października planuję wznowić regularną wysyłkę newslettera Herbimanii. Trzymajcie kciuki. Chyba wracam.
Wydziergałam też nowy sweter, który był taką moją drabinką, dzięki której zaczęłam się wygrzebywać z czarnej, dziewiarskiej dziury. Ten raglanowy zwyklak był dla mnie zaskoczeniem z kilku powodów, choć nie jest jakimś wyjątkowo oryginalnym projektem.
Raglanowy zwyklak, czyli sweter-drabinka
Zaczęło się od tego, że w trakcie urlopu, który spędzałam nad morzem zawędrowałam do Kołobrzegu, gdzie odkryłam fajną pasmanterię z włóczkami i różnymi akcesoriami przy ul. Walki Młodych. Wprawdzie nadal byłam w czarnej d… jeśli chodzi o chęć do dziergania, ale odruch pozostał – jest sklep z włóczkami – trzeba zerknąć 😉
W środku moją uwagę natychmiast przyciągnęła gruba, szara włóczka z metaliczną nitką. Po prostu miłość od pierwszego wejrzenia.
A, że miłość jest ślepa, to nie przeszkadzało mi nawet, że to totalna sztuczność. Sama siebie zaskoczyłam, bo zwykle preferuję włókna naturalne i różne akryle omijam łukiem. A tu włoska włóczka La Passion Camelia ze składem: 37% – akryl, 30% – poliamid, 15% – poliester, 10% – moher, 8% – nitka metaliczna. I wcale nie była tania, kosztowała ok. 13 zł za 50 g. Była jednak miękka, nie skrzypiała pod palcami, subtelnie połyskiwała srebrem i musiałam ją mieć.
Kupiłam 300 g i parę drutów i zaczęłam dziergać jeszcze w trakcie urlopu. W głowie urodził mi się luźny zwyklak z długim skosem raglanowym podkreślonym ażurowymi oczkami. Robiłam go w całości od góry.
Dziergało się toto jak złoto i wkrótce znów poczułam tę głęboką satysfakcję i spokój, jakie zawsze ogarniają mnie, gdy śmigam drutami i włóczką.
Raglanowy zwyklak był gotowy w połowie, gdy trzeba było wyjeżdżać znad morza, a po powrocie do domu okazało się, że włóczki zabraknie. Na szczęście znalazłam ją w internecie i dokupiłam 150 g. Ostatecznie sweter pochłonął tylko niecałe 400 g.
Raglanowy zwyklak od razu został mym przyjacielem, bo skończyłam go właśnie wtedy, gdy Polskę postanowiło dopaść jakieś zlodowacenie 😉 Od paru tygodni noszę go bardzo często. Jest wygodny, bardzo przyjemny w dotyku i uwielbiam te srebrne refleksy, jakie daje metaliczna nitka we włóczce.
Prałam ten sweter już kilkakrotnie i muszę powiedzieć, że Camelia mnie zaskoczyła – nie mechaci się specjalnie, nie wyciąga, generalnie zachowuje się bardzo przyzwoicie, a miękkością może konkurować z Air Dropsa, na którym tak bardzo się zawiodłam.
Być może czasem trzeba zrewidować swoje dogmaty, by odnaleźć utraconą pasję.
Raglanowy zwyklak – drabinka: dane techniczne
• Włóczka: 7 motków La Passion Camelia i ciut w odcieniu szarym 55
• Druty: nr 9 na żyłce
• Czas dziergania: ok. 2 tygodni (wliczając przerwę na dostawę brakujących motków)
-
Uwielbiam dowody na terapeutyczne działanie robótek.
Zwyklak zwyczajnie ekstra! -
Herbi, dobrze że wróciłaś:) Dla dziewiarskiego świata Twoja nieobecność byłaby ogroną stratą! Zwyklak jest cudny- jak zwykle:):):). Jesteś specjalistką od niezwykłych zwyklaków:) Hahaha cudowne powtórzenia;) Pozdrawiam Cię serdecznie:)
-
Super, że planujesz wznowić wysyłkę newslettera i wróciłaś do pisania bloga 🙂 A sweterek śliczny, lubię takie luźne udziergi, a nitka nawet na zdjęciach ładnie i miękko wygląda. Pozdrawiam 🙂
-
Lecznicze działanie dziergania jest dowiedzione i to sprawa bezsporna. Każdy ma różne okresy w życiu, ale najważniejsze, że znów działasz i z każdym dniem poczujesz większą pasję. To działa! A sweterek jest cudowny, taki Twój. Pozdrawiam
-
Druty nr 9 !? Robiłabym oj jak bardzo 😀
-
No Francia elegancja!!! Piękny kolor, prostota, a Ty rewelacyjnie się w nim prezentujesz! Pozdrawiam serdecznie i czekam na następne posty?
-
Sweterek cudny, ja też omijam akryl łukiem ale może czasem zmienić podejście 🙂 Dołączyłam do twojej grupy w czasie Twojej nieobecności więc jestem nowa tu i tam 🙂 Czarne dziury znam niestety i z doświadczenia wiem, że objawiają się dziwną i niezrozumiałą zupełnie „niechęcią” do rzeczy dotychczas ukochanych ( u mnie czytanie książek). Na szczęście jak się dusza ogranie to i zainteresowanie wraca 🙂 Będę tu zaglądać, bo od grupy na Fb (mimo, że mało się udzielam) już się uzależniłam. Pozdrawiam serdecznie 🙂
-
cudny po prostu cudny 🙂 cieszę się że wróciłaś <3
-
Dziana Banda jest niewątpliwym sucesem, którego Ci szczerze gratuluję, bo to fajna społeczność się zrobiła. Zniechęcenie nawet do najfajnieszych rzeczy człowieka dopada, bo inaczej byłoby przecież nudno. Druty są dobre na wszystko i tego się trzeba trzymać.
Sweter bardzo fajny, zwyklaki są najlepsze, bo do wszystkiego pasują! Ja choć nie przepadam za akrylem, to go nie demonizuję, bo dzisiejszy akryl to często nie przaśna anilana, a dzięki niemu włóczki są bardziej… fantazyjne 🙂 -
Cieszę się (jak cała Banda) z Twojego powrotu 🙂 Dziana Banda jest Twoim wspaniałym „dzieckiem”, które rośnie i rośnie . Ja też każdego dnia wpadam choć na kilka chwil, by obejrzeć co nowego, cudownego dziewczyny udziergały 🙂 . Twój sweterek świetny. Cóż, ja lubię mieszanki z akrylem, bo niestety z wełenką jesteśmy w sporze 🙂 , podgryza cholera. A przy następnej czarnej dziurze daj znać, pojadę, naleweczkę wezmę i postaramy się by nabrała kolorów tęczy :).
-
Niby prosty, ale nie do konca taki zwyklak- pasuje do Ciebie. Czasem tak jest, ze przerwy czlowiek trzeba, a przeciez nikomu wiecznej online- prezencji, ani nieustannego zasypywania nowymi projektami nie obiecywalas. Dobrze, ze pasja wrocila- idealnie na zimniejsza pore roku 😉
-
Sweterek piękny, a włóczka w motku nawet na zdjęciu wygląda zachęcająco, więc nie dziwię się, że nie mogłaś się oprzeć. Niedawno sama kupiłam włóczkę tzw. świecącą, choć jestem raczej amatorką rzeczy prostych i stonowanych. Ale jesień i w ogóle …. Chce się czegoś innego.
Bez względu na włóczkę (choć ta jest super), zwyklaki są najlepsze. -
Zwyklaki są najlepsze, ale z tego co widzę żaden to zwyklak, ewentualnie zwyklak z pazurem. Świetny.
-
Czasami trzeba odpocząć od najbardziej ukochanego zajęcia, żeby wrócić do niego ze zdwojoną pasją i głową pełną pomysłów! Ja też tak mam z dzierganiem i szyciem, robię przerwę i nagle nie wiem dlaczego MUSZĘ znowu złapać druty w ręce albo pociąć materiał. ^^*~~
A Twój Zwyklak wygląda niesamowicie przytulaśnie i mięciutko, nic dziwnego, że często po niego sięgasz. Dlaczego tutaj jest tak zimno?!…. Jeszcze przed chwilą nosiłam letnią kieckę bez rękawów i sandały, ech….. -
Super że już jesteś znów z nami:) Co parę dni wchodziłam na stronę z nadzieją, że będzie coś nowego. Uwielbiam Twoje zdjęcia ( i udziergi też, ofkors) i brakowało mi nowych wpisów – (po cichu dodam, że liczyłam na kolejne, cudne sprawozdanie z Drutozlotu – tamto czytam za każdym razem, gdy dopada mnie jakiś nieokreślony smutek, działa lepiej niż „Trzech Panów w łódce” 😉 )
-
Spacery w takich miejscach też są dobre jako drabiny do wyjścia z czarnej dziury. Kampinos?
-
Bardzo fajny zwyklak. Lubię tą włóczkę. Testowałam ją dla Bafpolu w kolorze granatowym i była super w robocie i noszeniu. Mam jeszcze 3 motki szarej i 2 bordowe i czuję się, co z tego zrobić 🙂
Comments