Nadciąga zimowa burza, czyli sweter z warkoczami i przygodami
Właściwie to wcale nie miał być sweter z warkoczami… właściwie, gdy kupowałam włóczkę, to w ogóle nie wiedziałam, co to będzie. Po prostu będąc na Drutozlocie w Toruniu, zakochałam się w jednej z wystawionych tam w zaimprowizowanych kramikach włóczek z Włóczek Warmii. Od razu w myślach nazwałam ją burzą. Przypominała niebo tuż przed nawałnicą; jeszcze pełne błękitów, ale już mocno podszyte szarościami i mrocznym granatem. Zakupiłam 3 motki, które miały wystarczyć na sweter.
Sweter, ale jaki…
Na początku w ogóle nie wiedziałam, jak podkreślić urodę warmińskiej burzy. Próbowałam tego i owego, ale brakowało mi ciągle „efektu wow”. W końcu zadziałało coś, co ludzie anglojęzyczni nazywają ładnie „serendipity”, a co po polsku tłumaczy się nieco mniej zgrabnie, jako: „zdolność do robienia szczęśliwych odkryć przypadkiem”.
Najpierw znalazłam w sieci niesztampowy i nieregularny wzór warkoczowy. Okazało się, że pięknie pasuje do „burzy”. Włóczka jest dość cienka, ale ma dość mocny skręt, przez co ładnie uwypukla strukturę warkoczy. Drugim odkryciem było zdjęcie swetra z niecodziennym raglanowym rękawem …
Sweter z warkoczami, albo coś jakby udręka i ekstaza
Fason swetra, który mi się spodobał był o tyle ciekawy, że raglanowe rękawy tworzyły jednocześnie karczek i golf. Pomyślałam, że rękawy można by ozdobić tym nieregularnym wzorem warkoczowym i będzie wtedy trochę przypominać błyskawice spływające sweter z warkoczami po ramionach. Tak, muszę się przyznać, że mam skłonność do fantazjowania i teatralnych rozwiązań i spodobał mi się pomysł, by zostać personifikacją burzy 😉
Ponieważ warkocze dzierga się na tle z oczek lewych, korpus swetra także musiałam wydziergać dżersejem lewym, zwłaszcza, że wymyśliłam sobie, iż przebieg raglanowego skosu podkreślę linią z przekręcanych oczek prawych. Linia wyróżni się tylko wtedy, gdy podziwiać ją będziemy na tle lewych oczek. Nie przepadam za lewym dżersejem, ale dla ładnie wyróżnionego raglanu postanowiłam się poświęcić 😉
Krnąbrna burza
Przygotowałam próbki, zblokowałam, przeliczyłam wszystko i ruszyłam z robotą. Najpierw rękawy. Szło mi świetnie, podejrzanie świetnie. Przeczuwałam kłopoty. Po skończeniu rękawów okazało się, że najprawdopodobniej zabraknie włóczki na korpus swetra. Zblokowałam je mimo to, żeby zobaczyć, jak się układają. Zszyłam od góry, przymierzyłam i… katastrofa. Od razu było widać, że nic nie układa się tak, jak sobie zamierzyłam.
Rękawy były zbyt długie ich główki zbyt wąskie, golf dławił mi gardło….
Prujemy, prujemy, prujemy
Żal mi było pracy włożonej w tę robótkę, ale nie było wyjścia. Po pierwsze: spytałam Joasię z Włóczek Warmii, czy podjęłaby się dofarbowania 1 motka „burzy”, abym mogła dokończyć wymarzony sweter z warkoczami. Zgodziła i się i po kilku dniach oczekiwania w napięciu mogłam przekonać się, że stanęła na wysokości zadania. Dodatkowy motek był pofarbowany niemal identycznie, jak pierwsza partia, co nie jest łatwym zadaniem, gdy farbujesz włóczkę ręcznie i w dużych odstępach czasu.
Po drugie, zrewidowałam projekt. Pozbyłam się golfa, na rzecz małego dekoltu i przerobiłam schemat tak, by móc mój sweter z warkoczami dziergać od razu w całości, od góry ku dołowi, drutami na żyłce.
Po trzecie: wyśniło mi się, że skoro burzowy sweterek będzie mieć błyskawice, to powinien mieć i deszcz. Tym sposobem powstał pomysł na „ulewę ze ściągacza”. Nieregularnie poprowadzony ściągacz składający się z oczek prawych i przerabianych naprzemiennie w rzędach oczek prawych i lewych miał przypominać wodę lejącą się nierównymi strugami z lewooczkowej chmury.
Pokochać własne błędy
Sweter w całości dziergało się bardzo przyjemnie. Rękawy na dole wykończyłam i-cordem. Dolna część korpusu uzbroiła się w ulewne ściągacze. Dzierganie trochę trwało, ale cieszyłam się z każdego przerobionego oczka.
Dopiero przy blokowaniu zauważyłam, że zemściło się na mnie moje własne lenistwo. Otóż: gdy dziergasz z ręcznie farbowanej wełny, powinnaś co kilka rzędów zmieniać motek, żeby ukryć ewentualne nierówności w farbowaniu. Wiedziałam o tym i w ten sposób wydziergałam karczek i rękawy swetra, bo używałam tam motka zakupionego pierwotnie i motka dofarbowanego w późniejszym czasie. Rękawy wyszły bez zarzutu.
Niestety dziergając korpus nie zachowałam tej zasady – głównie dlatego, że naprawdę nie lubię pobierać włóczki z kilku motków jednocześnie dziergając „na okrągło”. I niestety, okazało się, że sam dół swetra jest widocznie jaśniejszy niż reszta. Po prostu tak się ułożyła włóczka. Postanowiłam jednak odesłać do kąta „miss perfect” szepczącą mi krytyczne słowa do ucha i pokochać ten swój błąd. Będę chodzić z dumnie uniesioną głową i udawać, że właśnie tak miało być 😉
Burzowy sweter z warkoczami – dane techniczne
- Włóczka: Mirella z Włóczek Warmii
- Zużycie: ok. 350 g
- Druty: 4 (po namyśle, jednak chyba 3,5 – moje druty mają pozacierane oznaczenia i nie posiadam miarki, więc oceniam na oko)
- Czas dziergania: hmm, w sumie ze 2 miesiące, biorąc pod uwagę poprawki i prucie i przerwy
- Wzór: własny pomysł
-
Cudna burza. Czekałam z niecierpliwością na Twój wpis, bo od dawna mam ochotę kupić sobie Mirellę. Niestety nie jestem tak wprawną dziewiarką jak Ty i nieco się obawiam, żeby swoją pracą nie „zepsuć” cudnej włóczki . Pozdrawiam
-
Warto było się trudzić, bo efekt naprawdę piękny 🙂 Pruć to nikt nie lubi, ale ja zawsze adeptkom dziewiarskiej sztuki mówię, że jest to niedołączna sprawa 🙂
-
Świetny sweterek, doskonale dobrany do włóczki fason i wzór, warto było pruć żeby osiągnąć taki efekt 😉 Tylko tymi 4 mnie zaskoczyłaś bo Mirella wydawała mi się na nie zbyt cienka, a tu żadnych dziur nie widzę i warkocze fantastyczne. Czuję się zainspirowana 🙂
-
rany jaka jesteś wytrwała,ja bym nie dała rady.
Ale Burza wyszła mega piękna,eh… zazdroszczę zdolności i pomysłu -
Sweterek śliczny, a mirelle i mnie kusi, tyle tam pięknych kolorów.Bałam się że bardzo cienka jest, ale jeśli na 4 (lub 3,5) tak ładnie udziergałaś, to chyba nie cienizna?
-
Piękny i bardzo oryginalny. Jestem zachwycona
-
No, widzę, że tym razem zimowy pejzaż w sam raz ddobrany do typu urody. Gratuluję pięknego sweterka!
-
Zjadło mi komentarz!… ><
Pisałam, że to odważne, połączyć melanżową włóczkę i warkocze, tutaj to działa! *^v^* Piękny kolor! -
Piękny sweter bez dwóch zdań! Ciekawe, jak by się go dziergało od dołu (bo ja tak wolę robić swetrzycha). To ujmowanie oczek na karczku mogłoby być tym trójkątnym podkreśleniem zakończenia kadłuba (jak pisała Chmielewska ;)). Muszę to przemyśleć ;).
pozdrawiam już noworocznie.
Katarzyna -
Jaki piękny ten Twój sweterek, nie mogę się napatrzeć. Już mi się marzy aby coś sobie zrobić w tym stylu, troszkę pomysł odgapić 😉 Coś ostatnio za mną warkocze chodzą, pewnie dlatego, że jeszcze ich nie robiłam 😉
Pięknego nowego roku Ci życzę 🙂 -
Hej, znalazłam na twoim blogu ten sweterek z warkoczami i nie mogę się napatrzeć. Rewelacyjny wzór i świetnie dobrana do niego włóczka. Wyczytałam z opisu, że robiłaś go od góry do dołu, czy mogłabyś zdradzić, gdzie dodawałaś oczka bo przecież sweter musi się rozszerzać. Czy jest jakaś nazwa na tę metodę? Tak mi się podoba, że chętnie sama popełniłabym coś podobnego.Pozdrawiam
Komentarze