Urokliwe miasto nocą, czyli chusta Kyler z włóczki Mirella
Chusta Kyler „chodziła” za mną odkąd zobaczyłam jej zdjęcie na Ravelry. Gdy w moje ręce wpadła przecudnej urody Mirella z Włóczek Warmii, to wiedziałam już, że muszę pożenić jakoś te dwie rzeczy. I udało się – moim zdaniem – w pełni satysfakcjonująco.
Chusta Kyler? A co to?
Chusta Kyler to projekt Isabell Kreamer. Myślę, że jest już tak znana, że nie trzeba jej specjalnie przedstawiać. Na wypadek gdyby ktoś jeszcze nie słyszał, to zapraszam do odwiedzenia jej profilu na Ravelry. Lubię ją za to, że jej projekty są bardzo praktyczne i „noszalne”, a jednocześnie mają to „coś”, co sprawia, że daleko im od sztampy. Poza tym opisy jej wzorów są wyjątkowo łopatologiczne (przynajmniej te, z których dotychczas korzystałam – w języku niemieckim i angielskim).
Chusta Kyler to asymetryczny trójkąt o sporych rozmiarach (najdłuższy bok ma ponad 2 m, najkrótszy 1,4 m), który można bardzo malowniczo udrapować na sylwetce. Część chusty jest wykonana dość prostym ściegiem ażurowym, druga dżersejem prawym. Całość kończy się dwoma pasami ściągacza, przedzielonymi pojedynczym raportem ażuru. Ma dość nowoczesny i minimalistyczny charakter.
Miasto nocą, czyli mam słabość do Mirelli
Pewnie zauważyliście, że na blogu sporo jest moich prac wydzierganych z włóczki Mirella. Włóczki Warmii (WM) mnie nie sponsorują (a szkoda :-P, a Mirelli jest sporo, bo prostu co i rusz zniewalają mnie odcienie, jakie dobiera do swoich farbowanek Joasia Skiba z WM.
Jednym z ostatnich zauroczeń jest właśnie Mirella w odcieniu „Miasto Nocą”. To mało oczywiste połączenie turkusów w odcieniach od bardzo jasnego po ciemny, wiśniowych czerwieni i fioletów, a do tego kapka szarości. Całość wydaje się idealna dla kogoś takiego jak ja – kto lubi kolory, ale sam niezbyt odważnie poczyna sobie z nimi we własnej garderobie.
„Miasto Nocą” to jest właśnie idealna odrobina koloru ożywiająca moją dość spokojną garderobę (ale ładnie to nazwałam, mówiąc wprost – noszę głównie czernie i szarości 😀
Chusta Kyler w akcji
Ponieważ Mirella jest nieco cieńsza, niż włóczka polecana przez Isabell, musiałam dokonać pewnych poprawek we wzorze. Nie były one drastyczne i wszystko dość ładnie się ułożyło. Dzięki temu, że Kylera dzierga się od szczytu i dodaje stopniowo oczka w co drugim rzędzie, by stworzyć trójkąt sekwencje kolorystyczne w Mirelli w każdym rzędzie nieco się przesuwały i udało mi się uniknąć większych „poolingów” bez konieczności zmieniania motków w co drugim rzędzie.
Dziergałam drutami nr 3 i zużyłam niecałe 3 motki Mirelli. Podczas pracy cały czas rozdzierały mnie mieszane uczucia. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, jak będzie wyglądać gotowa chusta, z drugiej: nie miałam ochoty kończyć dziergania.
Efekt
Przyznaję, że gdyby nie to, że nad Polskę nadciągnęły upały, nosiłabym Kylera w dzień i w nocy. Pasuje do mnie i czuję się w nim jak milion dolców w złocie 😉
-
Piękna i taka przytulna. Poszerzam mój horyzont o projektantkę i o producenta włóczek. 🙂 A ile czasu Ci zajęło stworzenie tego dzieła?
-
Bardzo Ci przytulnie w chuscie 🙂
-
No cudnie. Chyba mnie Pani zainspirowała. I będę tu zaglądać. Zrobię taką chustę na pewno.
-
Piekna chusta, a kolory wprost obledne.-) Szkoda, ze w drutach nie jestem na tyle mocna, aby sobie poradzic-( pozdr.
-
-
Piękna chusta i piękna włóczka. Jakie modyfikacje wprowadziła Pani przy cieńszej wloczce?
Komentarze