kardigan, z którym chyba się nie polubimy…
Wszystko zaczęło się obiecująco – zobaczyłam zdjęcie interesującego sweterka o minimalistycznym wyglądzie na www.madewell.com i postanowiłam sobie taki udziergać. I w tym miejscu pojawił się syndrom łapania na raz kilku srok za ogon. Stwierdziłam, że nie będę do tego projektu kupować nowej włóczki, lecz wykorzystam coś z zapasów.
Wybór padł na jagnięcą wełnę z odzysku w kolorze ecru kupioną dawno temu na Allegro. Odcień wydawał mi się dość nudny, więc dodałam do niego cieniutką nitkę YarnArtowej włóczki Silk w kolorze jasnoszarym (50% jedwabiu, 10% kid moheru i 40% wełny merino), do której wcześniej podchodziłam chyba z trzy razy bez większego powodzenia. Po zrobieniu próbki ściegiem ryżowym nie czułam się do końca przekonana do uzyskanego efektu, ale tak bardzo chciałam zacząć już pracę, że machnęłam ręką. A trzeba było potraktować to jako ostrzeżenie od losu, bo dalej było tylko gorzej. Gdy kardigan był gotowy już mniej więcej w ¾ zabrakło mi wełny jagnięcej. Po szybkich konsultacjach z przemiłym panem sprzedawcą ze sklepu fastryga.pl udało mi się jednak znaleźć coś bardzo zbliżonego, niestety nie najtańszego firmy Rosarios 4 (porządnej jakości za to).
Gotowy kardigan przekonuje mnie jeszcze mniej niż próbka, kolor jest dość nijaki i mam wrażenie, że się w nim rozmywam i wtapiam w tło, oprócz tego maleńka stójka, która wygląda świetnie, gdy sweter leży, niknie prawie, gdy się go założy, bo poły i rękawy są dość ciężkie i ciągną ją w dół, przez co dekolt nie prezentuje się najpiękniej. Włóczka nie należy do najgrubszych, więc „ryżowi” trochę brakuje wyrazistej faktury. No i najważniejsze – gotowy kardigan mało przypomina ten ze zdjęcia, który mnie zainspirował 😛
Generalnie zaliczam ten projekt do małych klęsk – spróbuję go jakoś oswoić, ale czuję, że nie będzie to gorąca, ani nawet nie chłodna przyjaźń.
-
A mnie się podoba. Ogólnie i na Tobie. Postaraj się zapomnieć o wzorcu ze zdjęcia i znienacka łypnij w lustro – może Ci się widok spodoba… Jeśli dalej będziesz miała wątpliwości co do koloru, to spróbuj nosić z czymś wyrazistym (bluzka pod spodem, biżuteria). Daj temu kardiganowi szansę…
-
Zawsze możesz go spruć i wydziergać coś nowego, skoro nie ma między Wami chemii, to sweter będzie bezczynnie grzał półkę w szafie, znam to…
-
Bo za mały zrobiłaś! Dokombinuj listwę z przodu, która poszerzy poły, a potem pójdzie do góry i przedłuży stójkę, będzie w sam raz. Sama mam takie cuda, co to robiłam z rozpędu przy pomocy siły woli i teraz leżą i kwiczą. Jeden naprawiłam po kilku latach i dziś go naszam, ale ze dwa czekają na egzekucję…
-
W szarościach Ci cudnie… moim zdaniem absolutnie nie „rozmywasz się w nim”, kolor uwydatnia odcień włosów, świetną cerę, ale troszkę zgadzam się z Anną, gdybym ja miała go nosić wolałabym bardziej zamaszyste przody. Pozdrawiam:)
-
Jak ja się cieszę, że Pani powróciła z tak wartościowymi wpisami. Jakiś czas temu widziałam Panią w tramwaju i dzięki temu „spotkaniu” włączyłam Internet i trafiłam tu, na nowego, inspirującego bloga. Pozdrawiam serdecznie
-
Mi się wydaje, że jest za szeroki w ramionach i robi się przez to za bardzo workowaty w ramionach i odbiega od sweterka wzoru. Szczególnie to widac jak jest rozpięty.
Comments