w objęciach nocy – mroczny owijak pożeniony z naszyjnikiem
Muzy, niczym koty, chadzają zawsze swoimi ścieżkami i nie słuchają nikogo, więc jeśli Twoja każe Ci w środku tropikalnego lata uszyć ciepły, jesienny owijako-szal, nie dyskutujesz, nie spierasz się, tylko grzecznie biegniesz do sklepu po materiały i siadasz przy maszynie do szycia, wyciągasz igły i szpilki, a później grzecznie stoisz w czterdziestostopniowym upale i pozwalasz fotografować swoje dzieło.
Tak właśnie było w zeszłym tygodniu. Od dawna niczego dla siebie nie uszyłam, postanowiłam więc zrobić porządek w zapasach tkanin (chyba równie imponujących, co mój zbiór włóczek 😉 licząc na to, że coś mnie zainspiruje. I nie myliłam się. Moją uwagę zwróciła dziwna tkanina kupiona kiedyś „na oko” na Allegro za jakąś niewielką kwotę. Była czarna, o nierównej fakturze, miejscami cieniutka i lekko prześwitująca, w innych miejscach grubsza o filcowej strukturze. Przypominała mi nocne niebo przetykane chmurami. Kupiłam ją z myślą o uszyciu czegoś w rodzaju dziwacznego poncho, ale gdy paczka dotarła do mnie okazało się, że materiał jest nieco zbyt cienki i w ten sposób prawie 4 metry tkaniny wylądowały na kilka lat na półce.
Ostatnio fascynuje mnie styl postapokaliptyczny, goth ninja i generalnie wszystko, co można wrzucić do obszernego worka z napisem „dark fashion”, gdzie często wykorzystuje się metry miękkich tkanin do owijania człowieka, uzyskując efekt przesadnie dużych, malowniczych drapowań. Pomyślałam: „Hmm, dlaczego nie, materiał jest cienki, ale dłuugi, można się nim otulić, na jesienią słotę będzie, jak znalazł”. A później przyszło mi do głowy, żeby nieco „podkręcić” całość i ją jakoś ozdobić. „A gdyby tak połączyć owijak z naszyjnikiem?”
Następnego dnia z narażeniem życia popedałowałam na mym wiernym dwukołowym rumaku przy prawie 40 stopniach w plusie do miasta i odwiedziłam sklep Royal Stone, gdzie spędziłam nierozsądnie dużo czasu grzebiąc w niezliczonej liczbie przegródek z atrakcyjnymi kamieniami i koralikami, ciesząc się jak dziecko i usiłując dokonać jakiegoś wyboru. W końcu nabyłam kilka sznurów okrągłych koralików z grafitowego hematytu i jeden sznur hematytów w kształcie gwiazdek oraz kilkanaście srebrnych przekładek i kapturków. Tak uzbrojona jeszcze tego samego dnia urzeczywistniłam swój pomysł.
Efekt był lepszy niż oczekiwałam. Czuję się w nim, jak w miękkich objęciach nocy. Owijak można nosić na kilka różnych sposobów, a nawet zrobić z niego coś w rodzaju kaptura (niestety zapomniałam sfotografować tę opcję), a biżuteryjny dodatek zupełnie zaspokaja moją potrzebę ekscentryczności 😉
Wszystko się tak szczęśliwie ułożyło, że w tym samym czasie dotarła do mnie przesyłka od niezwykłej artystki, Marty Misiuro tworzącej bardzo oryginalną biżuterię ze szkła. Zachęcam do odwiedzenia profilu Pani Marty na Facebooku, te jej drobiazgi są nie z tej ziemi, każdy przedmiot opowiada jakąś historię, pobudza wyobraźnię. W sesji wykorzystałam pierścionek z dziewczynką w kąpieli. Jest prześliczny i pięknie się wpisuje w mroczne klimaty.
Zobacz także: owijak pożeniony z naszyjnikiem – tutorial .
-
Autorko, primo: to jest piękne. Secundo: moje rozmiłowane w postapo i gotyckich klimatach serce śpiewa. Myślałam o tym, coby sobie sprawić jakąś, posepną, łopoczącą, warstwowana stylówkę – ale mam wrażenie, że takie rzeczy to tylko u koszmarnie drogich „młodych, polskich” projektantów.
-
Oj kobieto podoba mi się to co tworzysz, oj podoba mi się:))) a że uwielbiam wszelkie omotańce to będę wyglądała instrukcji:) Pozdrawiam:)
-
wyborne!
-
Uwielbiam takie zabawy, a mroczne klimaty uwielbiam na zmianę z czymkolwiek innym ( w sensie że może nie bez przerwy, ale miewam takie fazy) :))). Tkaninę tak opisałaś, że aż chciałoby się ją wziąć do ręki i zbadać organoleptycznie!
-
Uwielbiam takie zawijacze, omotywacze! Moją ukochaną chustą od zeszłego sezonu jesiennego jest kupon pasiastej bawełny, wygrzebany z kosza z resztkami tkanin, od razu wiedziałyśmy obydwie, że będzie z tego po prostu owijacz. *^v^* Twoja chusta dzięki łańcuszkom nabrała elegancji i pazura!
Komentarze