długi szal, czyli diaboliczny prostokąt, albo nic nowego pod słońcem
Ten długi szal to efekt uboczny porządków, jakie robiłam ostatnio w zapasach włóczki. W jednym z pojemników znalazłam jakąś zapomnianą robótkę, porzuconą w połowie dziergania. W pierwotnej wersji chyba miał to być sweter, ale dzianina była jakaś taka workowata, w dodatku wełniana włóczka nie należała do najbardziej miłych w dotyku. Jej niewątpliwym atutem był zaś kolor – przejścia tonalne od jaskrawej czerwieni, przez czerwień „podpalaną” po czerń z kroplą krwi.
Ogólnie klimat mroczny i dość diaboliczny, czyli to, co Herbi lubi najbardziej. Porzucona robótka była wydziergana z dwóch nitek, jedna to szorstkawa 100% wełna Justa (odcień 005), druga, to cieniuteńka czarna bawełna Emma – obie z Włóczek Warmii. Szkoda mi było je sprzedać lub oddać, wiec postanowiłam wykombinować coś innego niż sweter.
Pomysł i inspiracja
Już wcześniej na profilu fejsbukowym zachwycałam się tegoroczną kolekcją Demobazy na jesień i zimę i zapowiadałam, że na pewno ten i ów pomysł bezczelnie ściągnę. Pomyślałam o wielkim szalu-owijaku. Praca była diabelnie prosta – szeroki na 60 cm, długi szal dziergany dżersejem prawym do projektów wymagających pod względem technicznym nie należy, ale efekt mi się podobał. W sumie ma ponad 3 metry długości, co sprawiło, że musiałam zrobić aż cztery podejścia, by całkowicie go zblokować, bo posiadam tylko metrowe pręty umożliwiające równe naciągnięcie krawędzi blokowanej dzianiny (wiecie – takie, jakich używa się do blokowania dużych chust).
Długi szal był prosty, ale znalazły się w nim drobne smaczki
Gdzieś w połowie pracy pomyślałam, że fajnie by było dodać projektowi nieco niedbałego szyku stosując celowo spuszczane oczka imitujące zaciągnięcia w dzianinie. Robi się to naprawdę prosto, w miejscu, w którym chcemy rozpocząć spuszczone oczko wyrabiamy jedno dodatkowe oczko z nitki poprzecznej. Następnie przerabiamy robótkę na taką wysokość, jaką ma mieć finalna „dziura”, po czym to dodatkowe oczko po prostu spuszczamy z drutów i pozwalamy, by się rozpruło do samego końca. Wyglądało to naprawdę ciekawie, choć mój zachwyt nieco zmalał, gdy przy okazji przeglądania najnowszej kolekcji jednej z moich ulubionych marek, Masnady zobaczyłam coś w rodzaju szalo-kamizelki w niemal identycznym odcieniu, jak mój projekt i – tak proszę Państwa – ze spuszczonymi oczkami. I bądź tu człowieku oryginalny 😉
No cóż, może nie jest wyjątkowy, ale jest mój i mogę się nim bawić na różne sposoby, co widać po dziwacznych zdjęciach z sesji zdjęciowej, jaką „uskuteczniliśmy” 1 listopada. Oczywiście sprawdza się także w codziennych zastosowaniach. W sumie zużyłam prawie dwa motki Justy i jeden motek Emmy dziergając drutami nr 8. Przed blokowaniem wyprałam szal w Eucalanie, co lekko zmieniło charakterystykę Justy – stała się mniej szorstka. Myślę, że osoby wrażliwe nadal by podgryzała, ale moja skóra znosi ją całkiem dobrze, nawet jeśli okrywam szalem nagie ramiona. No i zniknęły mi dwie pozycje z listy inwentaryzacyjnej włóczek 😉
-
kolor cudny- krwisto- weglisty, wiedzminski ;D bardzo fajny,projekt!
-
świetny szal,a sesja bardzo oryginalna. Uatrakcyjniła dodatkowo piękną pracę.
pozdrawiam Włóczki Warmii -
Fantastyczny szal i przejścia rzeczywiście zachwycające. Spuszczane oczka rzeczywiście dodają szalowi charakteru.
-
W całej swojej krwistej czerwieni diabelnie mroczne cudo 🙂
-
Szal świetny! Bardzo Twój :-). A sesja przepiękna! Klimatyczna i oryginalna! Zdecydowanie focącemu należą się brawa.
-
Super pomysł, bardzo mi się podoba koncepcja wzornicza, niezależnie od koloru, który – niezależnie od koncepcji wzorniczej – też jest zachwycający 🙂
-
Świetny pomysł i bardzo „Twój”! *^v^* Szkoda, że już zrobiłaś ten szal, miałabyś włóczkę na sweter z tymi czarnymi nietoperkami, o którym pisałyśmy na FB w zeszłym tygodniu…
Moje ulubione zdjęcie to ostatnie – „narzeczona Imperatora w odwiedzinach u niebawem Śpiącej Królewny”!… *^O^*~~~~~
Komentarze