Jak ubrać się na podróż wykorzystując ręcznie dzierganą odzież?
Mamy szczyt sezonu urlopowego, więc pytanie jak ubrać się na podróż jest wyjątkowo aktualne, bo to właśnie teraz najczęściej przemieszamy się po całym świecie, korzystając z pociągów, samochodów, samolotów, jucznych osłów lub słoni i narażamy nasze ciała i umysły na stres związany ze zmianą otoczenia. Na przemian marzniemy i spływamy potem, denerwujemy się, że musimy dźwigać tyle ciuchów, by za chwile pożałować, że nie zabraliśmy jednej sztuki więcej.
Myślę, że w Internecie jest całe mnóstwo ogólnych poradników, jak ubrać się na podróż, dlatego skupię się tylko na tym, jak do tych przygotowań wykorzystać to, co udało się nam udziergać lub wyszydełkować własnoręcznie. A jest tego całkiem sporo…
Jak ubrać się na podróż – lista niezbędnych elementów dziewiarskich dla rękodzielniczek
1. Kardigan
Podstawowa zasada przetrwania w podróży brzmi – „bądź jak ogr”. Ogry, jak wiadomo, mają warstwy i to właśnie warstwowa garderoba sprawi, że będziesz przygotowana na wszelkie niespodzianki i figle losu. Skoro ubierasz się trochę „na cebulkę”, to ze swojej ręcznie dzierganej garderoby wybierz jakiś fajny kardigan. Dlaczego nie sweter? Może być i sweter, ale kardigan można łatwo rozpiąć, nie trzeba przekładać go przez głowę przy zakładaniu i zdejmowaniu, więc jest dużo łatwiejszy w obsłudze. Stawiałabym na niezbyt jasne kolory (nie będzie widać zabrudzeń i ewentualnych plam) i włókna odporne na niezbyt łagodne traktowanie. Osobiście wybrałabym raczej kardigan „ogoniasty”, inaczej zwany „kocykiem”. Ta druga nazwa już chyba sama tłumaczy, o co chodzi – w razie potrzeby możemy się nim bardzo wygodnie otulić.
2. Skarpetki
Długa podróż ze stopami unieruchomionymi w obuwiu to koszmar, dlatego skarpetki mogą okazać się twoimi sprzymierzeńcami, nawet jeśli w drogę wybrałaś się w klapkach (nie polecam, swoją drogą). Skarpetki otulają stopę, zabezpieczają ją przed chłodem i niepożądanym kontaktem z otoczeniem. A nie ma przecież nic przyjemniejszego, niż para własnoręcznie wydzierganych, miękkich skarpet o oryginalnym wyglądzie. Zakładaj i noś z dumą – im ciekawszy wzór, tym lepiej – ekstrawaganckie detale mogą zachęcić ludzi do nawiązania rozmowy (no chyba, że nie lubisz poznawać nowych ludzi, wtedy skarpety zdecydowanie konserwatywne i w kancik 😉 Jeśli upierasz się przy klapkach, to można do nich wydziergać skarpetki typu japońskiego – tabi, z osobnym palcem, wtedy nawet w japonkach zapewnisz stopom komfort.
3. „Coś” z kieszeniami
Ok, trudno to nazwać częścią garderoby, ale pomyśl o zabraniu w podróż dziergadła z kieszeniami. W drodze ciągle trzeba mieć pod ręką a to paszport, a to bilety, a to mapkę, a to inne dokumenty – kieszenie (i to spore) naprawdę się przydają.
4. Owijak z angielska zwany „wrapem”
Owijaki i różnego rodzaju „wrapy” są dla mnie niczym przenośne domy. Zakładam je i czuję się bezpiecznie i miło. Poza tym łatwo je zdjąć, złożyć i ukryć w torebce. Odgrodzą cię od reszty świata (np. niezbyt czystego zagłówka fotela ), otulą, a w razie potrzeby zastąpią poduszkę.
5. Chusta lub szal
Chusty i szale to w zasadzie ta sama rodzina, co owijaki, jednak sięgam po niezwykle wtedy, gdy podróżuję służbowo i zależy mi na nieco bardziej wyrafinowanym wyglądzie. W podróży najlepiej sprawdzają się chusty i szale o prostej formie, bez frędzli, pomponów, skomplikowanych, koronkowych wykończeń. Wszystkie te elementy uwielbiają zahaczać się o klamki drzwi, gałki przy fotelach etc., więc lepiej od razu je wyeliminować i zaoszczędzić sobie losu Isadory Duncan. (jeśli właśnie zastanawiasz się:o co jej chodzi z tą Duncan?, to śpieszę z odpowiedzią. Słynna tancerka i skandalistka żyjąca na przełomie XIX i XX w. zginęła w wyniku uduszenia własnym szalem, który wkręcił się w nieosłonięte koła samochodu podczas przejażdżki. Tak, że rozumiesz – nie bądź jak Isadora Duncan – przynajmniej nie w kwestii szali).
Jeśli chodzi o dobór materiałów, to w upalnych „okolicznościach przyrody” polecam chusty bawełniane i jedwabne (te ostatnie są super – chłodzą w upał, utrzymują ciepło, gdy chłodno). Natomiast w zimniejszych klimatach oraz jeśli mam dość zasobny portfel, zawsze stawiam na kaszmir. Żadna inna włóczka nie zapewni ci takiego poczucia niewymuszonej elegancji i nieostentacyjnego luksusu.
6. Poncho
Poncho to jakby bardziej zaawansowany ewolucyjnie szal. Zapewnia dobry kamuflaż, może pełnić rolę poduszki lub koca, a nawet – w sytuacjach kryzysowych – przenośnej przebieralni. Czego tu nie lubić?
7. Dziergadło w stylu oversize
Ludzie w podróży często się nudzą, a gdy się nudzą, to lubią się pogapić, pooceniać innych, ciętą uwagę rzucić. Jak ubrać się na podróż, by sobie takich sytuacji zaoszczędzić? Nie lubię być oceniana niczym jałówka na targu, więc w drogę zabieram zwykle jakiś ciuszek oversize. Wiesz, to tak, jakbym miała własny mininamiot 😉 Może być grubszy, może być z cieniutkiej włóczki (np. z bambusowej wiskozy, świetnej na upały) – ważne, abyś czuła się w nim dobrze. A gdy w nocy w autobusie lub pociągu niespodziewanie zrobi się zimno, można się takim swetrem owinąć szczelnie i dotrwać do rana, niczym przyszły motyl w kokonie. Wiem, że „przyszły motyl” brzmi dziwnie, ale nie chciałam tak obcesowo używać słowa poczwarka 😉
8. Kangurek, czyli bluza z kapturem i kieszeniami
Kangurek łączy zalety kilku elementów wymienionych powyżej. Zwykle ma sportowy, luźny krój, czyli osłania nasze ciała przed ciekawskim spojrzeniem bliźnich. Kaptur spełnia podobne zadanie, dając ci odrobinę prywatności w pociągu, autobusie lub samolocie, a przy okazji nie musisz opierać głowy bezpośrednio o szybę lub fotel, które nie zawsze zachęcają do kontaktu dotykowego. I w końcu kieszeń z przodu, w której można pochować dokumenty potrzebne podczas podróży (zmieści się tam nawet niewielka robótka – na czas, gdy musisz uwolnić ręce i kolana 😉
Czy podobają ci się moje porady dla dziewiarek, jak ubrać się na podróż? Dodałabyś coś do listy? A może należy z niej coś wyrzucić?
-
Ja bym dodała rękawki, które zakładamy do bluzki z krótkim rękawem, żeby osłonić ręce i dłonie przed słońcem, element stroju bardzo popularny w Japonii. Jeśli będą z bambusa lub jedwabiu, będą cieniutkie, przewiewne i „zimne” w dotyku, więc chłodzące, przy okazji uchronią nas przed ugryzieniami komarów. *^v^*
-
W podróże nie zabieram swoich dzianin z takiego powodu, że zajmują dużo miejsca w bagażu.
-
Oj ! spadłaś mi z tym postem z nieba 🙂 Też nawet kiedyś miałam pomysł, aby coś w tym stylu napisać, ale jak to z pomysłami bywa, pojawiają się i znikają 😉 Ja bym do tego zestawu dorzuciła koniecznie piórkowy sweterek. Tak jak piszesz powyżej , nic nie ważą i miejsca nie zabierają. A uważam, że w podróżach są wręcz niezastąpione. Odkąd zaczęłam robić na drutach w podróż zabieram też robótkę w toku… nie nudzę się wtedy na lotniskach, w pociągach, samolotach ( bo ileż można czytać ;))). A miny innych patrzących jak dziergam – bezcenne. Też zabieram zawsze jakiś szal-chustę, bo klimatyzacja w samolotach, pociągach czy autobusach potrafi człowieka wykończyć. Zawsze zabieram coś osobiście wydzierganego aby moich towarzyszy podróży wprawić w lekkie zadziwienie … ” ale jak to … sama to zrobiłaś ? żartujesz ? ” ….
-
Mam ulubioną chustę z alpaki, którą zawsze zabieram w podróż. Trochę miejsca zajmuje, ale wspaniale grzeje i jest przytulna. Tyle że kłaczki zostawia. To taki mój przyjaciel dotykowy w obcym otoczeniu. A od mniej więcej roku jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch bawełnianych spódnic do kolana z ogromnymi kieszeniami. Sprawdzają się doskonale jako ciuszki podróżne. Czarna (druga jest zielona) nawet ubierała mnie na jakiejś konferencji czy koncercie.
Robótki w trakcie roboty czasem ciężko zabrać – nigdy nie próbowałam zabierać drutów do samolotu. Ale szydełko bambusowe miałam jedno w bagażu i – na wypadek gdyby mi je zabrali – drugie we włosach. 🙂 Oba przeszły.
Komentarze